Z ogromnym poświęceniem taszczyliśmy ze sobą zestaw podróżnych garnków (z czajnikiem!). I nieważne, że na polu PTTK, na którym się rozbiliśmy, było okienko z frytkami, piwem i kawą, tudzież innymi rarytasami (choć przyznać muszę, że po ponad godzinnej próbie podpalenia mokrego drewna, pojawiła się pokusa, by do owego okienka się udać;)
Rozmarzyłam się... Dobrze, że część wakacji zaplanowaliśmy na jesień:)
nie da się nie rozmarzyć :)
OdpowiedzUsuńCudowne ;)
OdpowiedzUsuń